zasługi w kraju położyli twoi przodkowie. Wiele mi także mówiono o osobistych twoich zaletach, z powodu których wszyscy mieszkańcy tego miasta wielki dla ciebie mają szacunek. Zamierzam donieść o tobie cesarzowi, aby cię zawezwał na dwór swój, gdzie będziesz mogła wyjść za mąż odpowiednio do swojego wysokiego urodzenia. Wprawdzie niektórzy widocznie źle tobie życzący, oskarżyli cię przede mną, że jesteś chrześcijanką, lecz poczytałem to za oszczerstwo i wierzyć im nie chciałem. Nie mogę bowiem przypuścić, aby osoba twojego stanu i tak starannie wykształcona, dała się wciągnąć do sekty, na którą z obrzydzeniem każdy poczciwy człowiek patrzy i która w całem państwie jest najsurowiej zakazaną.“
Św. Leokadya wysłuchawszy tej przemowy spokojnie, a rozumiejąc dobrze do czego ona zmierza, odpowiedziała wielkorządcy: „Wdzięczną ci jestem za mniemanie, jakie masz o mnie i za pochwały, jakie oddajesz mojej rodzinie. Lecz wielce mnie też zasmuca niekorzystne uprzedzenie, jakie masz do chrześcijan i to wyrażenie pogardliwe jakiego używasz, mówiąc o wyznaniu naszem. Zdaniem mojem tylko ci dla tej religii nie mają szacunku, którzy jej nie znają, sam bowiem zdrowy rozsądek przywieść powinien każdego do uznania, że tylko religia chrześcijańska jest religią prawdziwą. Tak zwani bogowie cesarstwa, są to bożyszcza urojone, których wyobrażenie wysnute jest z najdziwaczniejszych baśni. Trzeba całkiem postradać zdrowe zmysły, aby bóstwo upatrywać w tych istotach, które pogaństwo bogami ogłasza. Nauka chrześcijańska jedynie przywodzi nas do poznania tej najwyższej Istoty, która jest prawdziwym Bogiem wszechmocnym i nieśmiertelnym i według jej zasad prawdziwa szlachetność, o którą się ubiegać powinniśmy, nie zawisła na świetnych przodkach i dawności rodu, lecz na wiernej służbie temuż Bogu. Najwyższym zaszczytem dla człowieka jest służyć Mu wiernie.“ Wkońcu jeszcze przydała: „Co do mnie, innego Boga uznawać nigdy nie będę, gdyż chrześcijanką jestem i do śmierci nią pozostać pragnę.“ Święta z taką mocą te wzniosłe prawdy wypowiedziała, że wszyscy temu obecni, nie tylko zdumieni zostali tak wielką odwagą, lecz zdawali się podzielać jej zdanie. Dacyan zaś widząc, iż łagodne środki, do jakich się zrazu uciekł, zadając gwałt swojemu zwykłemu okrucieństwu, na nic mu się nie przydały, wpadł w złość najgwałtowniejszą i zawołał do Leokadyi: „Nędznico, nie godnaś rodu, z którego pochodzisz“, a potem zwracając się do katów, których zawsze miał przy sobie, krzyknął do nich: „Ponieważ ona uznaje się być służebnicą Galilejczyka, który umarł haniebnie na krzyżu, niech i ona do rzędu niewolnic należy.“ I wydał wyrok, aby ją kijami do połamania kości zbito. Wykonano to z największem barbarzyństwem, a ciało jej po chwili okryło się ranami, z których krew na ziemię spływała. Lecz podczas tej okrutnej katuszy Święta ani jęku nie wydała i nie okazała najmniejszego znaku boleści. Owszem, niebie-