Tymczasem Eutychia popadła w niemoc, przeciw której lekarze przez cztery lata nadaremnie walczyli. Gdy pewnego razu kapłan w kościele przeczytał Ewangelię o uleczeniu chorej na biegunkę niewiasty, pełna ufności Łucya tak się odezwała: „Kochana matko, bądź dobrej myśli; jeśli szata Pana Jezusa zdołała uleczyć chorych, jakżeby nie mieli tego uczynić Święci, którzy krew i życie swe dla Niego oddali, i których Chrystus miłuje jako przyjaciół Swych i braci? Podejmijmy zatem pielgrzymkę do grobu św. Agaty w Katanii, gdzie już tylu cierpiących doznało pociechy na ciele i duszy, a ja z mej strony ufam, że Pan Bóg ci zdrowie przywróci.“
Obie niewiasty wybrały się przeto w drogę i klęczały długo przy grobie Świętej, aż nareszcie Łucya usnęła. We śnie ujrzała św. Agatę otoczoną Aniołami, przemawiającą do niej mniej więcej temi słowy: „Siostro Łucyo, czemuż domagasz się ode mnie tego, co sama wyświadczyć możesz swej matce? Wiara twoja pomogła ci, Eutychia bowiem już odzyskała zdrowie. Przez ciebie zasłynie Syrakuza, gdyż dziewictwo jest miłem Chrystusowi mieszkaniem.“ Przebudziwszy się, rzekła drżąco z radości Łucya: „Matko, matko, wyleczona jesteś z niemocy. Błagam cię teraz, abyś mi więcej nie wspominała o ziemskim narzeczonym i posag, którym mnie opatrzyć chciałaś, daj mi teraz dla niebieskiego Oblubieńca mego.“ Na to odrzekła matka: „Spadek po ojcu gotowam natychmiast złożyć w twe ręce, czyń z nim, co ci się podoba; swój majątek zatrzymam jednak i zarządzać nim będę, póki mi Bóg żyć pozwoli. Po mojej śmierci będzie on twoją własnością.“ „Ależ matko — odparła Łucya — gdy się Bogu to tylko daje, czego w chwili zgonu z sobą zabrać nie można, natenczas ofiara taka nie jest Mu tak miłą, jak oddanie tego, czego jeszcze za życia użyć można. Daj przeto, póki żyjesz, Chrystusowi choć w części to, co posiadasz i zacznij już teraz dzielić się z Nim spadkiem, który mnie przeznaczasz.“
Eutychia pozwoliła przeto Łucyi zachować panieństwo i czynić hojne jałmużny. Dziewica chętnie korzystała z tego polecenia, sprzedawała grunta, kosztowne naczynia, złote naramiennice i naszyjniki, a zyskane ze sprzedaży pieniądze rozdzielała między ubóstwo i biedne wdowy. Gdy zaś kochanek jej, który uważał już majątek Łucyi za swą własność, posłyszał o tem marnotrawstwie, wypytywał się jej służebnicy, ile w tem jest prawdy. Ta uspokoiła go, zaręczając, że Łucya za martwy kapitał, nie przynoszący żadnych odsetek, chce zakupić znaczne dobra, obiecujące wielkie zyski.
Złudzenie to jednak nie długo trwało; wkrótce bowiem pomiarkował młodzian, że Łucya większą część majątku już rozdarowała i nie myśli pójść za mąż. W rozczarowaniu i rozjątrzeniu zaskarżył dziewicę przed namiestnikiem Paschazyuszem jako chrześcijankę i marnotrawnicę. Paschazyusz kazał jej przed sobą stanąć i złożyć ofiarę bogom rzymskim. Przy tej sposobności wywiązała się pomiędzy nimi następująca rozmowa: