więc też nie kładł tamy żądzy używania: stracił w krótkim czasie przeszło sto tysięcy franków przy grze. Jako gorliwy apostoł spirytyzmu, uważał wszystkie środki za dobre, byle zyskać zwolenników. Kiedym się tylko z nim spotkał, zaklinałem go surowo, by porzucił piekielną drogę, ale daremnie.
Pewnego dnia, kiedy wybierał się w podróż, wręczyłem mu medalik św. Józefa z temi słowy: „Strzeż go pan dobrze, on pana ochroni w koniecznej potrzebie“. W sześć tygodni potem miał ten medalik ochronić zbłąkanego młodzieńca przed śmiercią i piekłem.
W Montelimar popadł on nagle w ciężką, niezwykłą chorobę: kurcze i mdłości, jakich jeszcze nigdy nie zaznał. Kiedy tak leżał w śmiertelnej trwodze, widzi jako piekło otwiera swą paszczę, aby go pochłonąć; słyszy ryki i szydercze śmiechy djabłów... Woła na pomoc służącego hotelu, ale nikt go nie może zrozumieć. Kiedy więc sądzi, że już nadeszła ostatnia jego godzina, pali listy, któreby go mogły odkryć
Strona:PL - Święty Józef Oblubieniec Bogarodzicy.djvu/173
Ta strona została przepisana.