śnie, czy na jawie, ujrzałem pięknego starca, który mnie ruszał, jakby mię chciał obudzić i mówił: Kingaru, patrz, oto idą do ciebie dwaj biali z małą karawaną; podejmij ich gościnnie i daj im wszystko, co sobie będą życzyli. A tymi białymi, to jesteście wy, wy dwaj, ty i ty, was widziałem. A! co to jest?
I nie przypuściwszy nas do słowa, zawołał ludzi ze wsi i mówił do nich: „Patrzcie, to ci dwaj biali, których mi tej nocy dobry starzec pokazywał, jak wam to opowiedziałem, przypatrzcie się im“.
Ludzie patrzyli na nas zdziwieni. My zaś znaleźliśmy klucz do rozwiązania tajemnicy: Św. Józef tu dla nas pracował, dziękowaliśmy mu z całego serca i prosiliśmy, aby nas w tej sprawie do końca nie opuszczał. Skoro się obecni nieco uspokoili, objawiłem Kingaru cel naszego przybycia i prosiłem go o miejsce pod budowle w jego wiosce.
„Wszystko, co mam, do was należy — rzekł dobry naczelnik — mój dom, moje
Strona:PL - Święty Józef Oblubieniec Bogarodzicy.djvu/188
Ta strona została przepisana.