wasza obfita jest w niebiesiech“[1]. Św. Paweł o sobie i o współpracownikach mówi: „Aż do tej godziny i łakniemy i pragniemy, nadzy jesteśmy, i bywamy policzkowani, i tułamy się, i pracujemy, robiąc swemi rękoma, złorzeczą nam i błogosławimy prześladowanie, cierpimy i znosimy, bluźnią nas, a modlimy się. Staliśmy się jako pomiotło tego świata, śmiecie wszystkich aż dotąd“[2]. O tyle uczestniczyć będziemy w chwale Jezusa Chrystusa, o ile cierpieć z nim będziemy. Wszyscy, którzy chcą pobożnie żyć w Chrystusie Jezusie, prześladowanie będą cierpieć (Tym. 8, 12). Jeśli nie od ludzi, to od szatana. Jeden pustelnik, cierpiąc długo ciężkie pokusy, powiedział sobie: „Straciłem duszę swoją, pójdę na świat!“ I już miał pustynię opuścić. Wtem usłyszał głos: „Gdzie idziesz! przez 10 lat walczyłeś z pokusą i są wszystkie twoje korony; zostań, uwolnię cię już od pokus!“ I od tej chwili ustały go dręczyć złe myśli.
Więcej warta u P. Boga jedna uncja cierpień, niż miljon funtów modlitw.