Strona:PL A Daudet Chudziak.djvu/113

Ta strona została przepisana.

ki, ani nawet muzyki w ogrodzie Luxemburskim[1].
Tymczasem Jakób znalazł zajęcie rachmistrza, za 50 franków miesięcznie, w pewnym handlu żelastwem, dokąd udawał się, co wieczór, wprost od margrabiego. Biedny chłopak oznajmił mi tę dobrą wieść napół rad i napół zasmucony.
— A jakże teraz będzie z twojem bywaniem tam? — zapytałem go.
— Mam niedzielę, — odpowiedział mi z oczami łez pełnemi. I odtąd bywał tam tylko niedzielami, ale musiało go to kosztować bardzo wiele.

Mnie zaś ogarniała coraz większa chęć poznania owego ponętnego tam, które tak bardzo pociągało serce mojej matki, — Jakóba. Na nieszczęście, nie wspomniał nawet nigdy abym z nim poszedł, ja też byłem za dumny abym o to prosił. Zresztą jak tu iść do kogoś w kaloszach?... Jednej niedzieli

  1. Ogród przy pałacu Luxemburg, bardzo uczęszczany gdzie codziennie grywała muzyka wojskowa. Pałac Luxemburg wzniesiony przez Katarzynę Medicis wdowę po Henryku IV królu fraucuskim w pobliżu Saint-Germain de Près. Obecnie zajęty przez Senat.