Strona:PL A Daudet Chudziak.djvu/145

Ta strona została przepisana.

Zaprawdę, nic w tem tak nadzwyczajnego, iż po dwudziestu latach biedy i cierpienia, po utracie dwojga dzieci, ruinie ogniska rodzinnego i rozłące z mężem, smutne oczy zbolałej matki Eyssette wypaliły się i zagasły od łez wylanych... Dla Chudziaka ten cios straszliwy, może być ostatecznym, od tego umrze bezwątpienia...
Otóż nie!... Chudziak nie umrze. Bez niego, cóżby się stało z biedną ociemniałą matką? Skądby wzięła łzy na opłakanie śmierci tego trzeciego syna swego? Coby począł ojciec Eyssette, ta ofiara kupieckiego honoru? Któżby odbudował ognisko, to ciepłe ognisko rodzinne u któregoby oboje starzy ogrzali kiedyś biedne skostniałe ręce?... Nie, nie! Chudziak nie chce umrzeć. Przeciwnie, on pragnie żyć, czepia się życia wszystkiemi siłami... Powiedziano mu że, aby być zdrowym, nie trzeba myśleć, więc nie myśli; nie trzeba mówić, — więc nie mówi; nie trzeba płakać, — więc nie płacze. Aż miło patrzeć jak spoczywa teraz cicho, z pogodnem obliczem, spokojem w oczach zabawiając się, dla rozrywki, chwastem swojej kołdry.
Cały dom Lalouette jest na jego usługach. Pani Eyssette, z pończoszką w rękach,