myśleć tylko o tem, abym spełnił mój obowiązek... Jutro rozmówię się z Pierrotem.
Jakoż nazajutrz, w chwili kiedy Seweńczyk ostrożnie, na palcach, przechodzi przez pokój aby zejść do magazynu, Chudziak, który już od świtu czyha na niego wzrokiem, z poza firanki woła słabym głosem:
— Panie Pierrotte! panie Pierrotte! —
Pierrotte zbliża się do łoża; natenczas chory bardzo wzruszony, nie podnosząc oczu mówi: — W krótce już będę zdrów zupełnie, mój dobry panie Pierrotte, muszę się z panem rozmowić stanowczo. Nie umiem podziękować ci za wszystko coś uczynił dla mojej matki i dla mnie...
Tu zacny ten człowiek przerywa z żywością: — Ani słowa o tem, panie Danielu, wszystko co uczyniłem było moim obowiązkiem, to było umówione z panem Jakóbem.
— Tak, przyjacielu, wiem że na każde słowo w tem położeniu masz zawsze tę samą odpowiedź. To też nie będę ci dziękował teraz... Przeciwnie, chciałem cię prosić o jedną przysługę... Wasz subjekt ma wkrótce odejść: otóż, czy nie chciałbyś mnie wziąć na jego miejsce?... O błagam cię panie Pierrotte, wysłuchaj mnie do końca... W domu tym
Strona:PL A Daudet Chudziak.djvu/147
Ta strona została skorygowana.