Strona:PL A Daudet Chudziak.djvu/44

Ta strona została skorygowana.

do wspomnień z dawnych czasów: o fabryce, Lugdunie, o ulicy Lanterne i o tym ukochanym księdzu którego już niema...
W tem Chudziak zrywa, się musi odejść.
— Jakto, już, — mówi ze smutkiem Anna. Chudziak się tłomaczy, że jest ktoś w mieście z kim się powinien zobaczyć koniecznie przed odjazdem, odwiedziny bardzo ważne!... Co za szkoda! było im tak dobrze razem!... Tyle jeszcze pozostało do powiedzenia sobie...
Wszakże jeżeli nie może być inaczej i pan Daniel ma kogoś do odwiedzenia w mieście, przyjaciele jego z „pod Pielgrzyma” nie śmią go dłużej zatrzymywać...
— Szczęśliwej podróży, panie Danielu! — Niech Bóg prowadzi kochanego pana!... I tak, aż do pół ulicy, towarzyszyły mu błogosławieństwa Jana Peyrol i jego żony.
Radzibyście wiedzieć zapewne co to był ów ktoś w mieście, kogo Chudziak tak spieszył odwiedzie?
Oto zapragnął on ujrzeń fabrykę, tę drogą, po której wylał łez tyle, i ogród i pracownie i jawory, towarzyszy lat dziecięcych, pierwsze radości swoje... Cóż dziwnego? Serce ludzkie miewa swoje słabości; kocha