czerzę. Wysoki dziarski chłopiec, o jasnych wąsach, wychylał szklankę wina, siedząc obok swej żony, małej, chudej, żółtej jak cytryna i otulającej się po uszy wypłowiałym szalem.
— A co tam takiego, panie Cassagne? — zapytał młody wchodzącego odźwiernego.
— To nowy dozorca klasowy — odparł odźwierny, ukazując na mnie... Taki niewielki, że zrazu wziąłem go za ucznia.
Wtem rozległ się donośny odgłos dzwonka, a zaraz potem powstał w sieni straszny harmider kroków uczniowskiej gromady.
— Otóż i pacierz skończony — powiedział zwracając się do mnie pan Cassagne, możemy pójść do przełożonego. Ujął latarnię i szedł naprzód, a ja za nim.
Kolegium wydało mi się olbrzymie. Nieskończona ilość korytarzy, ogromnych przedsionków, szerokich schodów, o żelaznych wyrabianych wytwornie balustradach, a wszystko stare, czarne, okopcone. Odźwierny opowiedział mi podczas naszego pochodu, że przed rewolucyą 1789 roku, dom ten był szkołą marynarzy, i że liczyła ona w owym czasie do ośmiuset uczniów samych najznakomitszych rodzin szlacheckich.
Strona:PL A Daudet Chudziak.djvu/48
Ta strona została skorygowana.