Strona:PL A Daudet Chudziak.djvu/69

Ta strona została przepisana.

Dozorca średniego oddziału opuszczał właśnie kolegium, a ponieważ rok się miał ku końcowi, dyrektor nie chciał sprowadzać nowego nauczyciela: przeto wyznaczono dla małych starszego brodatego już szóstoklasistę, mnie zaś powierzono oddział średniakow.
Uważałem to sobie za katastrofę.
Najpierw średniacy nabawiali mię trwogą, albowiem przypatrzyłem się ich sprawkom na łące i, na myśl nieustannego przebywania z nimi ściskało mi się serce.
Powtóre, trzeba było pożegnać malców, opuścić te moje ukochane dzieci... Jakimże będzie dla nich ów brodaty retoryk?... Co się stanie z Bambanem? Czułem się naprawdę zgnębiony i bardzo smutny.
Malcy również zmartwili się na wieść że ich opuszczę. Gdy przyszedłem na ostatnią repetycyę, a dzwonek obwieścił jej zakończenie, nastała chwila wielkiego wzruszenia. Malcy poczęli się tłoczyć ku mnie, aby mię uścisnąć, niektórzy płakali, niektórzy znaleźli nawet wyrazy tak serdeczne że niezapomnę ich póki życia!
A Bamban? — Bamban nie powiedział mi nic, tylko, kiedy już stanąłem u drzwi klasy, zbliżył się do mnie zaczerwieniony i wręczył