Ach, małe okrutniki! ileż się przez nich nacierpiałem!... Radbym mówić o tem bez żalu; te smutki tak już teraz dalekie ode mnie.
— A jednak nie, nie mogę; i oto teraz jeszcze w chwili gdy to piszę, czuję jak mi ręka drży z gorączki i wzruszenia — jakbym tam był jeszcze.
Nieszczęsny Pionek! czyście mu nie urągali do syta!... czy nie dosyć łez kosztowaliście go!... tak, tak dokuczaliście mu aż do łez, co tem bardziej podniecało wasze niepoczciwe psoty.
Ileż razy, po całodziennej męczarni z wami, biedny Chudziak skulony na twardem łożu gryzł własną kołdrę abyście jego łkań nie usłyszeli!...
Zaprawdę, choćby żył lat sto, — Pionek, Daniel Eyssette, nie zapomni ile przebolał w kolegium Sarlandskiem od smutnej daty swego wstąpienia do oddziału średniaków.
W tej epoce nieszczęście po nieszczęściu zwalało się na młodego Eyssetta. Nadmiar pracy przyprawia go o chorobę śmiertelną. Zaledwie z niej się podnosi, spotyka go coraz