Strona:PL A Daudet Chudziak.djvu/74

Ta strona została przepisana.

zapasów ze sobą, nie jadłem nic przez cały czas. Dwa dni postu, to dosyć długo! Lecz nie w tem był główny powód straszliwej męki doznanej w tej okropnej podróży.
Wyjechałem z Sarlande bez trzewików, miałem na nogach tylko lekkie kalosze, które służyły mi tam do obchodzenia nocą sypialni. Dobra to rzecz, kalosze; no, ale zimą, i w trzeciej klasie!... Jakże mi było zimno, Boże wielki! o mało nie płakałem. W nocy, gdy wszyscy posnęli, brałem cichutko nogi w ręce i tak trzymałem godzinami całemi próbując je rozgrzać. Szczęście, że pani Eyssette tego nie widziała!
A jednak, pomimo, że głód mi szarpał wnętrzności i zimno łzy wyciskało, Chudziak czuł się nad wyraz szczęśliwy i, za nic na świecie, nie byłby zamienił owego miejsca, a raczej pół miejsca, które zajmował między felczerem a doboszem; albowiem u kresu tych wszystkich udręczeń, czekał go Jakób, Paryż!
Dnia drugiego, około godziny trzeciej w nocy, obudziłem się i skoczyłem na równe nogi. Pociąg stał, w całym wagonie wrzawa. Usłyszałem jak felczer mówił do swej żony, — otóż jesteśmy. —