Strona:PL A Daudet Chudziak.djvu/80

Ta strona została przepisana.

mię zmusić do milczenia, on ze swej strony zabrał głos, i począł mi opowiadać długo, bez wytchnienia, wszystko co się z nim działo od czasu jakeśmy się rozstali, rok temu przeszło.
— Po twoim odjeździe, — mówił, — a najsmutniejsze rzeczy wypowiadał zawsze z tym swoim niebiańskim uśmiechem pokory, — po twoim odjeździe, w domu naszym stało się strasznie ponuro. Ojciec już nie pracował, tylko spędzał czas wymyślając na rewolucyonistów i dowodząc, że ja jestem osieł, co nie wpływało wcale na poprawę naszych interesów. Co rano zjawiały się pozwy do sądu, co dwa dni najście komornika. Każde uderzenie dzwonka nabawiało mnie bicia serca z przestrachu. — W dobrą porę przyszło ci wyjechać! — Po miesiącu takiego okropnego życia, ojciec wyruszył do Bretanii, na koszt Towarzystwa Handlowego win, a mama do wuja Babtysty. Odwoziłem ich po kolei na dworzec. Ile łez mię to kosztowało... pojmujesz... i jakich! Potem przyszło licytowanie naszych biednych ruchomości; tak, mój drogi, sprzedano wszystko i to w moich oczach, u drzwi naszych, na ulicy; bolesna to