Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/104

Ta strona została przepisana.

Elina nie słuchała; myślała o dziecku, które się w porę zjawiło, ażeby jej zapełnić życie i zaspokoić ten popęd do macierzyństwa, jaki się w niej zaczął rozwijać.
Dla Fanny miała prawdziwie macierzyńskie uczucia: cierpliwość niewyczerpaną, troskliwość, dbałość o utrzymanie jej osóbki. Nie tylko interesowały ją postępy w nauce, ale także krój sukienek, kolor kapelusika i wstążki we włosach.
To do niej tylko należało, gdyż Sylwanira ustąpiła swych praw, oceniając jej smak i wdzięk, a teraz...
Maszyna od łańcucha gwizdnęła. Robotnicy spożywszy obiad, śpieszyli na brzeg; wkrótce holownik buchający parą, wszedł we wrota szluzy i przepłynął powoli, ciągnąc za sobą cały szereg statków.
Przed odejściem ze szluzy, dozorca przedstawił Baranquin’a, swego chłopca, chociaż ta nazwa była trochę za młodą, bacząc na twarz zgrubiałą i pomarszczoną, na całą postać wykrzywioną reumatyzmem, chodzącą jak rak morski. Stary mruknął jakieś pozdrowienie, głosem który zdawał się jakby wychodzącym z kuźni. Nie zatrzymano się tam długo.
Roman nie pijał wina ani wódki, co było osobliwem w starym majtku. Opowiadał on nie bez dumy, że za młodu, był największym pijakiem z całej floty; lecz uderzywszy raz podoficera, został oddany pod sąd wojenny, którego rygorowi