Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/105

Ta strona została przepisana.

musiałby uledz, gdyby go nie zwolniono, jak widzieliśmy powyżej. Poprzysiągł wówczas, iż pić nie będzie i wytrwał w postanowieniu, pomimo kpin kolegów, zakładów ich i pokus. Na widok kieliszka wina doznawał wstrętu i natomiast polubił słodycze: kawę mleczną, bawarkę, orszadę. Wiecznie podchmielony towarzysz, wcale nie był dla niego odpowiednim.
— Co robić? mówił prowadząc gości, to nie jest wina tego biedaka, tylko pałacu. Od czasu jak został Nawróconym, ma zawsze pieniędzy więcej niż mu potrzeba.
Nawrócony? Jak to?
— A tak, każdy raz co idzie do kościoła przyjmuje komunię, od właścicielki Petit-Port, dostaje: czterdzieści franków i surdut. To gubi tego chłopca.
Oberżę Pod zgłodniałym, widać było zdaleka na wzgórzu po nad tamą, stojącą na tarasie. Mnóstwo tam było tunelów z trejlarzy oplecionych winem i różne przyrządy do gier na wolnem powietrzu, jako to: gra w pierścień, huśtawki, trapezy, sznury z węzłami.
Gości uderzył przyjemny zapach zupy, codziennie gotowanej dla robotników. Przyjęła ich gospodyni zakładu pani Damour, zajęta nakrywaniem stołu w oddzielnej salce, bardzo czystej. — Ona także była bardzo schludnie odziana, twarz jej prawie surowa, rozchmurzała się tylko dla Romana, jej ulubionego „stołownika”.