Noc we łzach.
Grzesznicy lękajcie się zdrożności
Skierujcie swe kroki ku Chanaan.
Kończyła czytać tę banialukę, kiedy ją i matkę poproszono, aby przeszły do pierwszych ławek; co nadzwyczajnie pochlebiło próżności pani Ebsen, dumnej, że zasiądzie wśród fioków starych dam, których powozy widziała przed bramą, wyciągnięte sznurem za karetą prezydującej i za omnibusami z Portu Zbawiciela.
Tytuły i majątek, były słabostką tej biednej kobiety; rosła z radości, drapowała swe jedwabne okrycie i rozsyłała na prawo i na lewo uśmiechy, z wdziękiem przełożonej pensyi, w czasie rozdawania nagród. Elina tuliła się do niej, korciło ją to, że jest na widoku i tak blizko prezydującej.
Muzyka skończyła się właśnie i wszystkie kantyczki, zamknęły się automatycznie.
W sali rozległo się dreptanie, pokaszliwanie audytorium, gotującego się coś posłyszeć. Pani Autheman, wystąpiła na brzeg estrady; czarne jej włosy, gładko uczesane, ukryte były pod wykwintnym kapeluszem — Święty Paweł zabraniał bowiem kobietom modlić się i prorokować z odkrytą głową — i zaczęła mówić o znikaniu wiary i o ogólnem lenistwie dusz.
....Nie ma już chrześcianek śród mężczyzn i kobiet teraźniejszych! Już nie walczą, nie cierpią