Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/132

Ta strona została skorygowana.

mu, ojca, matki, dzieci, zostanie stokrotnie wynagrodzony”...
Odezwały się organy i śpiewy, orzeźwiając niejako atmosferę, w której się czuło jakby zmęczenie, od tej długiej i smutnej mowy.
Jeden z wojskowych wstał i wyszedł. Znudziło go to. Zresztą zrobiło się strasznie gorąco w sali.
— Powinniby przykręcić gaz, mówiła po cichu pani Ebsen.
Lina zaś sądząc, że jej odpowiada:
— Tak... tak stoi w Biblii, rzekła jak by podrażniona.
Naraz na estradzie dał się słyszeć głos dziecięcy, zwykły krzyk z wykrzywionych ust, dziatwy podmiejskiej, sprzedającej kontramarki.
Był to mały Mikołaj ze szkoły w Porcie Zbawiciela. Miał lat piętnaście, zapadnięte policzki, cerę febryczną z włosem płaskim i lśniącym. Kołysał się w swej długiej bluzie, popierając każde słowo gestem galernika.
— Chwała niech będzie Bogu! Zostałem obmyty we krwi Jezusa... Służyłem szatanowi, moja zbrukana dusza, tonęła w nieprawościach!
Zaprawdę nigdy nieśmiałbym wypowiedzieć ogromu błędów moich! Umilkł na chwilę i mogło się zdawać, że nabiera sił, ażeby wyszczególnić swe winy.
Ponieważ wstępując do szkoły w Parcie Zbawiciela, tylko co wypuszczony został z Petit-Ro-