Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/143

Ta strona została skorygowana.

i żony, które są bardziej kojące i mniej jałowe, aniżeli ciągłe klęczenie.
Obecnie Elina rozumiała ją i nie robiła już zarzutu z przesadzonej pobożności, tylko z tego, że ta pobożność była samolubną, bezowocną, że modlitwy jej były skalane skargą na doczesne niedole. Co za różnica z prozelityzmem takiej Joanny Autheman, wyrzeczeniem się takiej Watson!
— W którą stronę idziesz Elino? Odwiedzę cię, mówiła pani d’Arlot po lekcyi; leżąc w wygodnym powozie, cała pogrążona w smutku, którym podsycała się i rozpoczynała zniechęcające zwierzenia, jakiemi kobiety lubią drażnić się i zasmucać nawzajem. Mówiła do tej dziewczyny, już i tak wzburzonej, o niesmaku i wzgardzie życia, o wyrzeczeniu się wszelkich znikomych radości, dla tej która ogarnia dopiero w niebie.
Czasami wysiadały z powozu, wchodziły do kościoła. Elina nie robiła sobie z tego skrupułu, gdyż kościoły protestanckie bywają zamknięte w ciągu tygodnia, a każde miejsce modlitwy, zachowuje atmosferę mystyczną, w której się lubują religijne dusze. W pustym kościele Ś-tej Klotyldy, łatwiej było jej skupić i badać siebie wobec Boga, niżeli w niedzielę w czasie urzędowego i niejako światowego nabożeństwa w świątyni przy ulicy Chauchat.
Prawdziwą niespodzianką można nazwać w Paryżu, świątynię Skandynawską, w środku dzielnicy Montmartre, o dwa kroki od Hôtel des Sen-