wierne u tej, którą nazywał: Wielką mystyczką. W tej wielkiej duszy, całkiem zagłębionej w Bogu.
— Linetto, posłuchaj co obmyślił pan Lorie... Wschody wewnętrzne, łączące dwa piętra... zrobił nawet ich plan.
Lorie przybliżył się i końcem binokla wskazał wspaniały plan, narysowany tuszem w biurze, w chwilach wolnych od pracy. Wschody będą tu szły ot tak.
— Bardzo dobrze — odpowiedziała Elina, nie odwracając głowy i pogrążyła się na nowo w ponurym mystycyzmie.
Kiedy wybiła dziesiąta godzina na kościele Ś-go Jakóba, mała Fanny ściskając ją serdecznie, mówiła: „Dobranoc mamo” a miluchny jej głos, na chwilę godził Linę z myślą o tem małżeństwie.
Pewnego popołudnia, kiedy pani Ebsen, sama jedna będąc w domu, zajęta była rachunkami, nastąpiła wizyta tak niespodziana, tak nadzwyczajna, że ze zdziwienia, aż się staruszce okulary zsunęły z nosa.
Pani Autheman u niej! Chciałaby rozszerzyć ściany przedpokoju, uczynić przejście godne dla majątku i żony bankiera. Szczęściem, iż w salonie, jak zwykle, było wszystko w porządku: sztory podniesione, bronzy u konsoli błyszczące, fotele na swojem miejscu, z pięknemi gipiurowemi przykrywkami.
Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/148
Ta strona została skorygowana.