Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/149

Ta strona została przepisana.

Ale ona do czego była podobna? W starej domowej sukni, z pomiętym czepkiem. Mój Boże, mój Boże! w dodatku Lina jeszcze niepowróciła.
— Obejdziemy się bez niej — powiedziała pani Autheman; której spokojny uśmiech stanowił tak rażącą sprzeczność z zakłopotaniem Dunki, jak jej skromna ale wykwintna ciemna toaleta z jedwabiu i dżetów, wobec pretensyonalnej frendzli tej poczciwej kobieciny.
— Pani zapewne przybywa po rozmowy? Elina ich jeszcze nieukończyła. Biedna ona, tylko wieczory może pracy tej poświęcać.
Poczem puściła się w opowiadania o pracowitem życiu swej córki, o jej bieganinie, lekcyach, o jej uporze w tem, żeby wszystko zrobić samej.
— Zawsze mi powtarza: napracowałaś się dosyć, moja mamo, trzeba żebyś odpoczęła. Ale bo też to dziecko jakich mało!
Te proste słowa, oblane dwiema łzami, powiedziały więcej, niż frazes, którego szukała pani bankierowa, zdawała się go także szukać po kątach saloniku, po którym wodziła jasnem swem okiem.
— Ile zarabia córką pani za swe lekcye? — zapytała ona gdy matka umilkła.
— Rozmaicie. Trafiają się bezrobocia w porze letniej, w czasie wyjazdu do wód, do kąpieli morskich, do których nigdy jeździć niechce, pomimo propozycyj, aby mnię samej nie zostawić. Właśnie w tej chwili rozpatrywałam nasze małe ra-