Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/153

Ta strona została przepisana.

pod łachmanami. To bohater, święty! Ażeby go wesprzeć i uczcić, zaprosiłam go do mego stołu w hotelu.
Co za zgorszenie! Wszystkie panie powstały, nie życząc sobie jeść w towarzystwie żebraka, tak jakby mistrz boski, który umywał nogi ubogim, nie dawał nam tylokrotnie przykładu świętej pokory. Lecz najbardziej obrażoną była księżna, przeniknięta despotyzmem, pomimo pretensyi do wolnomyślnego chrystyanizmu.
Po gwałtownej sprzeczce, porzuciła mię bez pieniędzy w nieznanem mieście, zmuszając do udania się pod opiekę konsula, żeby mnie wyprawił do kraju ze świadectwem ubóstwa. To potwierdzenie mego ślubu ubóstwa, napełniłoby mię spokojem i zadowoleniem, gdybym znalazła pożądany przytułek.
Ach! przyjaciółko moja.
W pierwszej chwili doznałam szczerej radości, ujrzawszy małą nadmorską wioskę, jej drewniane domki, dzwonnicę kościółka, górującą po nad falami morza; zamiast szyb w kościele, widok morskich błękitów. Cmentarz porosły dzikiem zielskiem, skupione na nim krzyże, jak gdyby je wicher burz morskich powywracał. Kącik do modlitwy i życia w Bogu, gdyby dusza nie była ciągle szerpana złością, głupotą; żarłocznym rykiem bydełka ludzkiego, które się tam pasie.
We wszystkich tych oczach, nie ujrzysz najmniejszego odbłysku nieba, ani jednej myśli o ży-