Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/157

Ta strona została przepisana.

memi słowy: o śmierci, o wyrzeczeniu się siebie, zatapianiu się w Bogu, tak jak ją tam nauczano. Ideje były jednakie w obu wyznaniach; różniły się tylko słowa.
Wśród okropnej walki, jaka się w niej odbywała, fatalnością był, ten zniechęcony głos Henryety Briss, który przybywał, jakby na poparcie nauk Joanny Autheman.
Drzwi się otworzyły, weszła matka. Elina schowała list do kieszeni, wiedząc dobrze, co pani Ebsen o nim pomyśli.
Pocóż się spierać, kiedy się nie można porozumieć? Jak tu wyznać, że chociaż „nie porzuciła ziemi”, rozumiała, że jest obowiązek wyższy, bliższy nieba niż rodzinny i, że te bluźnierstwa już jej nie urażają.
— Jesteś Linetto? Niewidziałam cię. Byłam na dole u Sylwaniry. Czy dawno już przyszłaś? Rozbierz że się.
Elina wydawała się tak znękaną i wyczerpaną, jak po każdym powrocie z Portu Zbawiciela; tak niedbale zdejmowała kapelusz, nie patrząc nawet w lustro, czy się włosy nie potargały. Przy obłędzie tak mało jadła i z takiem roztargnieniem odpowiadała na czułe zachęty matki, że ta nakoniec zaczęła być niespokojną o nią.
Jak zwykle w letniej porze, jadły przy oknie otwarłem na ogród: krzyki i śmiechy mieszały się ze świegotaniem spłoszonych ptasząt, żegnających zachodzące słońce.