Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/158

Ta strona została przepisana.

— Aa, widzę że pan Aussandon ma dziś wnuków u siebie. Musi to męczyć biedaka. Pani Aussandon wyjechała... podobno major ma się żenić.
Małżeństwo to było wymysłem poczciwej kobieciny, chciała bowiem zbadać, czy w głębi serca nie zachowała Elina, uczucia dla niego.
Od kilku dni była tak zimna dla Lorie’go. Ale Lina na badawcze wejrzenie matki, odpowiedziała tylko: „czy tak? ” z najszczerszą obojętnością. Nie, to musi być coś innego.
Pani Ebsen dręczyła się, potem jeszcze gorzej. Przypatrywała się jej pięknym lecz podsiniałym oczom, twarzyczce tracącej młodocianą świeżość. „Coś niezwykłego dzieje się z moją małą”, myślała.
Próbowała dowiedzieć się od niej jak spędza dzień w Porcie Zbawiciela; na czem jej schodzą godziny w klasie i podczas rekreacyi.
— Więc szkoła jest blizko pałacu, przechodzisz tylko z jednego miejsca na drugie? Nie masz wcale ruchu, moja droga. To wyczerpuje, pięć godzin w klasie, przykuta do miejsca. Czy przynajmniej odwiedziłaś Maurycego na tamie?
— Nie jeździłam, odrzekła.
A pani Ebsen rozwodziła się z politowaniem nad malcem trochę opuszczonym wśród radosnych przygotowań do ślubu.
— Ojcu zdaje się, że mu tam lepiej pójdą studya morskie: co do mnie to prawdziwie nie rozu-