Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/159

Ta strona została przepisana.

miem, czego się tam może nauczyć. Ach! moja córko, ileż ty dobrego możesz uczynić dla tej rodziny. Co za piękne powołanie dla dobrej i poważnej, jak ty, kobiety!
Rzeczywiście była poważną, gdyż nic jej nie mogło wyrwać z tego odrętwienia, obojętności czy też zmęczenia, skutkiem którego pozostawała przy stole nieruchoma, z wzrokiem sięgającym poprzez drzewa, do złocistego nieba, z niespokojną zadumą.
— Przejdźmy się, dobrze córeczko? Tak ładnie na dworze. Wstąpimy po Panny na dole.
Elina zaczęła się wymawiać; lecz ustępując naleganiom matki:
— Chcesz? a więc chodźmy, rzekła takim tonem jak gdyby powzięła jakieś ważne postanowienie.
W te piękne letnie wieczory, cały parter Luksemburga, cała strona ogrodu, przyległa do dawnej szkoły, z której zachowała zarośla, podobna jest ze swych rabat z kwiatami i dzwonków purpurowych, z kaktusów wystawionych z cieplarni i lśniącej białości posągów, do zielonego i starannie utrzymanego parku, który tylko co podlano wodą, dla przyjemności spacerujących.
Niebyło tam pyłu wielkich alej, ani zgiełku bulwaru Ś-go Michała. Wróble kąpią się w piasku, skaczą po trawie obok kosów, oswojonych