Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/161

Ta strona została przepisana.

w miarę, jak się zbliżała chwila ślubu. Dzień wprawdzie niebył oznaczony, ale powiedziano sobie: „W czasie wakacyi”, kiedy się uczenice rozjadą, kursa zamkną i będzie czas na urządzenie domu. W wakcye! A to już był lipiec...
Ach, jakie piękne blaski padały na ten piękny lipiec od słońca i nadziei. Zakochany Lorie, był tak olśniony jak te szyby o zachodzie słońca, błyszczące pośród gałęzi, w stronie bulwaru, oświecając horyzont podczas ich przechadzki.
— Daj pokój... baw się przed nami — rzekła Elina do Fanny, która się do niej tuliła.
Dzieweczka usłuchała i zaczęła na nowo biegać; dokoła niej latały jaskółki i wróble świegotając, skakały tuż pod nogami ludzi; fruwały z krzaków na posągi, siadały na grzywie lwa, u nóg Kaina lub na podniesionym palcu Dyany.
Zmierzchało się: cienie szarawe i fioletowe padały już na ziemię. Elina śledziła je spuszczonym wzrokiem i nagle odezwała się:
— Dowiedziałam się rzeczy, która sprawiła mi przykrość, podobno Maurycy przygotowuje się do pierwszej spowiedzi?
— Rzeczywiście, Maurycy pisał właśnie do mnie, że uczęszcza na naukę katechizmu do Petit Port i że proboszcz pyszni się tem, iż będzie miał przystępującego do komunii tego roku. Ale dla czego panią to może gniewać?
— Należało mnie o, tem uprzedzić, odezwała się surowo, nie byłabym pozwoliła na to! Kiedy