Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/162

Ta strona została skorygowana.

mam być matką tych dzieci, kiedy pan chcesz abym niemi kierowała w życiu, wymagam aby wyznawały tę samą religię co ja, jedyną, prawdziwą...
Czy to Lina? to śliczne dziewcze, ze spokojnym uśmiechem, przemawia tym tonem suchym i nakazującym. Czy to ona powiedziała „idź sobie”, odpychając ostro, dziewczynkę, która wróciła do nich i zatrzymała się zdumiona zmianą w ich głosach i twarzach.
Ogród po którym przechadzali, zdawał się także przeistoczony; większy był, jakiś mglisty, okna w oddaleniu jedno po drugiem zamierały w rozszerzającym się zmroku.
Naraz Lorie’go ogarnął taki smutek, że nie miał nawet siły zwalczać zimnej stanowczości Eliny. Jednakże wydawała mu się zbyt rozsądną, aby tego nie rozumieć...
— Jest to z mojej strony skrupułem, rzeczą sumienia... dzieci są katolikami jak matka, więc choćby przez poszanowanie dla zmarłej...
Przerwała mu sucho:
— Trzeba wybierać... nie chciałabym się zobowiązywać na całe życie, w takich warunkach, jak różnica w wierze, w obrzędach i niezgoda w przyszłości.
— Elino, Elino, gdzie łączy szczera miłość, czy serce nie wznosi się po nad to wszystko.
— Nie ma nic wznioślejszego nad wyznanie religijne.