porównywać, przyuczać się do sądzenia i widzenia własnemi oczyma, gdyż ta religia prawdy i światła pozwala to i nakazuje wszystkim swym wyznawcom. Polecę pana któremu z pastorów, bo ja sam jestem stary i skołatany.
Niktby tego nie powiedział, tak postawa jego była dzielna, a mowa, słowa tak stanowcze, że onieśmielały chwiejnego i słabego Lorie.
— Tak, jestem stary, bardzo skołatany, przybiłem już do portu!
Obaj milczeli i byli jacyś zakłopotani. Lorie odwracał oczy, trochę żałując swego kroku. Dziekan siedzący przed swem biurkiem, wpatrywał się w ćwiartkę białego papieru, która go pobudzała do myślenia.
— Wszakże to dla Eliny, prawda? rzekł po niejakiej chwili.
— Tak.
— Czy wymagała tego od pana?
— Ona, albo przynajmniej osoby, które przez nią działają.
— Wiem, wiem...
On wiedział.
Często widywał powóz pani Autheman, zatrzymujący się przed domem; znał tę kobietę i wiedział do czego jest zdolną. Gdyby nie to, że „Droga” zabroniła, oddawna byłby ostrzegł matkę.
Teraz jeszcze wnikając do głębi tego dramatu, który Lorie’mu znany był tylko powierzchownie, wielką miał ochotę odezwać się:
Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/173
Ta strona została skorygowana.