Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/182

Ta strona została przepisana.

sekretarkę, z niewysłowioną słodyczy Jezusa, upominającego faryzeusza Szymona.
Potem ciągle spokojna, jedząc i pijąc z rozwagą, mówi długo i płynnie, tym głosem przekonywającym, który Crouzat’owi tamuje oddech z zachwytu, a biedną Elinę kołysze niejako do snu mystycznego, unosi ją w krainy chwały promiennej, gdzie chciałaby zniknąć i unicestwić się, jak efemeryda w słońcu.
Ale dla czego to dziewczę z pozoru, tak łatwo dające sobą powodować, natura miękka, tkliwa, która wzrusza się i płacze, gdy jej wykazują potworności grzechu, tak długo powziąść nie chce ostatecznego postanowienia? Już od miesiąca hlizko bywa w Porcie Zbawiciela, a prezydująca dziwi się, że dotąd nic na niej nie wymogła. Miałażby Anna de Beuil słuszność? Czy szatan odniósł zwycięztwo nad tą duszą, z tylu względów cenną dla stowarzyszenia?\
Pani Autheman zaczyna lękać się tego i nie zastawszy tego ranka w sali o jedenastej godzinie Eliny, która pokornie stojąc, czekałaby, jak zwykle, na swe miejsce, pomyślała: „Rzecz skończona... już nie przyjdzie”.
Ale otwierają się drzwi, Elina wchodzi — ożywiona i pomimo spóźnienia się, oko jej śmiało spogląda, z pod obrzmiałych od płaczu-powiek.
— Było jakieś zamieszanie na kolei, pociąg musiał się zatrzymać kwadrans w Choisy. — Tłómaczy się spokojnie, siada i żąda chleba od sługi