Z żalem ściga on okiem czarną suknię; która znika na zakręcie alei; wiedząc, że łatwiejby sobie dał radę z Ewangielistką, niż z tą starą wilczycą w czepku...
— Z pewnością religia pani Autheman, tyle warta co inna i żaden proboszcz tak doskonale mszy nie odprawia, jak ona... Ale cóż na to poradzić? Rodzice mają sprzeczki o to z dziećmi, które mieszkają w innej okolicy. One ciągną do swojego kościoła. Trzeba przyznać, że jakiem wszedł przeszłej niedzieli do kościoła w Jurisy, to świece, złocenia, piękna Matka Boska, wszystko mi wnętrzności poruszyło.
Nie pierwszy to raz odgrywa tę komedyę stary Baraquin, ażeby wyłudzić czterdzieści franków i surdut nowy.
Anna de Beuil wzbrania się i nic zabawniejszego, jak kiedy ten chłop z chłopką, oboje chytrzy, targują się jakby na rynku w Sceaux, o jego starą, wyschłą duszę, która z pewnością niewarta tych pieniędzy, Ale jakiż by to był tryumf dla proboszcza, gdyby Baraquin powrócił do dawnego kościoła.
Jednakże dopuszcza, żeby odszedł niepewnym krokiem, zgarbiony, stękający, skurczony. Było to udawanie jak zwykle, przy targu. — Anna de Beuil zatrzymuje się na środku balkonu i woła:
— Baraquin!
— Słucham.
Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/185
Ta strona została skorygowana.