Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/186

Ta strona została przepisana.

Idzie z nim po trzech schodkach do zielonego saloniku. Przechodząc koło Mikołaja, niemego świadka tej sceny, chłop mrugnął okiem, a tam ten, zwieszając głowę świętoszka, wygłasza werset zastosowany do okoliczności: „Zdjąłem z ciebie grzechy i przyoblekłem cię w nowe szaty”.
Pozostawszy sam, zrzuca maskę obłudy i z rękami w kieszeniach puszcza się na mostek nad drogą, gdzie przez chwilę, widać tę wychudłą i zepsutą postać galernika.
Od miesiąca bywając w Porcie Zbawiciela, Elina, z całej miejscowości znała tylko rabaty pełne kwiatów, wschody Gubryeli i szpaler, w którego drugim końcu, ukazywały się białe budowle: świątynia i szkoły.
Do tego to szpaleru, pani Autheman prowadziła ją, w ostatnich kilku dniach, aby ją nawracać i straszyć następstwami bezbożnego małżeństwa, „Bóg ukarze cię w matce twej i dzieciach. Twarz twoja będzie jak u Joba, pokryta błotem łez”.
Biedaczka się wzbraniała, opierając się na tem, że dała słowo i że jej żal sierot. Wracała do domu znękana, zachwiana, ażeby we dwa dni rozpocząć znowu posępną przechadzkę po szpalerze, pełnym woni rozkosznych i śpiewu ptasząt. Słońce tam odbijało się jasnemi smugami, które czarne suknie zdawały się zbierać chodząc, podczas gdy Ewangielistka mówiła o śmierci i o pokucie.