liczne sekty, na które oprócz wielkich niesnasek między wolnomyślnymi i prawowiernymi, rozpada się Reforma.
— Rachuj pani, mówił podnosząc jeden po drugim grube swe palce, na których porobiły mu się odciski od wioseł i sieci... Macie Irwingianów, chcących powrotu do idej pierwszych apostołów; Sabbatystów, żądających sabbatu, jak żydzi. Peagersów, których cała pobożność polega na biciu się w piersi; Derbystów, buntujących się przeciw wszelkiej władzy duchownej, nie przyjmujących żadnego pośrednika pomiędzy swą pychą a Bogiem; Metodystów, Wesleyenczyków, Mormonów, Anabaptystów, Krzykaczy Drżących... i kogo tam jeszcze.
Biedna kobieta odurzona słuchała tej nomenklatury teologicznej i jak gdyby wszystkie te religie stanowiły zapory między nią a córką, zasłoniwszy oczy ręką, wyszeptała: „Moje dziecko!... moje dziecko!... głosem tak rozdzierającym, że ksiądz wzruszony do głębi serca, otrząsnął się ze swego chłodu:
— Bądź co bądź, są przecież prawa... Trzeba się udać do Corbeil... wnieść skargę do sądu... Wprawdzie będziesz pani miała do czynienia z nielada przeciwnikami... Kilka lat temu, prawie w takich samych okolicznościach zaczęto śledztwo... Ale było to podczas szesnastego Maja; pani zapewne lepiej się powiedzie, pod rządem szczerze republikańskim.
Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/212
Ta strona została skorygowana.