Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/220

Ta strona została przepisana.

swego szczęścia samolubnego, jak wszystkie wielkie szczęścia.
Z małą Fanny najlepiej matce było, sadzała ją z robótką przy sobie i cały dzień mówiła o Elinie:
— Prawda żeś ją bardzo kochała? że chciałaś ją za mamę?
W puszku jej świeżej twarzyczki, odnajdywała odrobinę pieszczot córki i ślad jej rąk na cienkich włoskach dziecka.
Innym razem, widząc przekształcenie się dziewczynki, grubą chustkę w którą była owinięta, czepeczek, saboty, rączki czerwone i zlodowaciałe, jak jesienne jabłka, uczuwała smutek, jaki nam sprawia widok upadku fizycznego lub moralnego.
Na Maurycym to się jeszcze więcej odbijało.
Z owego przyszłego ochotnika marynarki; którego prezentowano w świetnych salonach prefektury, pozostała tylko czapka w łachmanach na dużym, czerstwym, rozpróżniaczonym chłopaku wiejskim.
Zawsze się gotował da marynarki; lecz na chwilę, zwolniony od nauk, z powodu przygotowywania się do pierwszej komunii, w godzinach wolnych od katechizmu, pędził najsłodsze życie włóczęgi nad brzegiem wody; niepokojony tylko przez młodego Mikołaja z Portu Zbawiciela, który polował na niego przy każdym wyjściu z probostwa.