Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/227

Ta strona została przepisana.

zusa, napróżno przywoływała na pomoc wszystkie wersety z Pisma, wspomnienie spokojnego życia wśród uczuć przyrodzonych, porywało ją i przeszkadzało modlić się.
W tych chwilach, pani Ebsen zjawiała się przed córką i wyciągała ku niej z płaczem ramiona.
— Wracaj, o! wracaj, bądźmy szczęśliwe. Cóż ci złego uczyniłam?
Elina widziała matkę, słyszała ją i przywoływała do siebie; mówiła do niej łkając, aż zmęczona tą okrutną walką, wyciągała rękę ku szklance z napojem, którą Anna de Beuil co wieczór przygotowywała; po wypiciu ogarniał ją sen, z którego nazajutrz budziła się bez myśli, bez woli, nawet z wyschniętemi łzami.
W takie dnie nie wychodziła ze swej celi i przez zapocone szybki szaletu, patrzyła na przechodzące pomiędzy drzewami płaszcze stowarzyszonych, ich gesta ekstatyczne i przystawanie w zamyśleniu, jak się to widzieć daje na łąkach w Salpêtrière.
Liście wirowały pod ponurem niebem; coraz nowe obłoki, w jednym punkcie widnokręgu, skupiały się, rozchodziły i spadały drobnym deszczem.
Elina śledziła okiem tę zmianę światła i cieni, być może jednocześnie z matką, blizko niej patrzącą na to, ze swego krzesła rekonwalescentki, czasami skutkiem wpływu magnetycznego z oddalenia, tej zamiany myśli, tak potężnej po-