Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/239

Ta strona została przepisana.

zwłaszcza, że ją coraz z innej strony rozpoczynała.
— Moja mała Lina taka miluchna... Ją jedną miałam na świecie... Babunia, prezydująca, zegar elektryczny, modlitwy po trzy sous, napoje dawane mojej małej... Rozumie pan?
— Nie bardzo, mruknął adwokat.
Leonia chciała przemówić, ale ją powstrzymał.
— Niech pani będzie łaskawa odpowiadać:
— Czy córka odjechała z domu?
— Nie, nie, nie odjechała... Oni mi ją wzięli, ukradli... jej serce... całe dziecko moje...
— Jak się to stało, kiedy?
Wydobywał z niej objaśnienie jedno po drugiem; kazał powtórzyć okropny list wyryty w pamięci matki: Przywiązana córka, Elina Ebsen...
— A po wyjeździe jej, czy odbierałaś pani listy?
— Miałam dwa... jeden z Londynu, a ostatni z Zurichu... ale niema jej ani w jednem, ani w drugiem miejscu...
— Pokaż mi pani ten list z Zurichu...
Wyjęła z kieszeni naparstek, okulary, portrecik córki, który zawsze miała przy sobie, potem nareszcie list, rozwinąwszy go drżącemi i grubemi palcami, podała adwokatowi. Przeczytał głośno, powoli, aby wniknąć w ducha, gdyż ta nieszczęśliwa matka zaczynała go interesować.
„Moja droga matko, ponieważ głównie idzie mi o to, żeby ci przesłać wiadomość o sobie, nie od-