Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/24

Ta strona została przepisana.

lecz upuścił ją natychmiast, aby do żony pobiedz, której twarz śmiertelną bladością się okryła.
— To nic, to nic... — wołał — pomylili się... to jakieś nieporozumienie...
Pospieszny pociąg odchodził. Za cztery godziny mógł Lorie być u ministra, gdzie się wszystko wyjaśni. Lecz widząc żonę tak zmienioną, z oznakami śmierci na twarzy, przeląkł się, chciał czekać wizyty doktora; lecz ona rzekła:
— Niе, jedź zaraz, natychmiast.
Ażeby się dał nakłonić, przysięgała że jej lepiej i przy rozstaniu, tak mocno objęła go rękami, że go to nieco uspokoiło.
Tego dnia Lorie-Dufresne przybył zapóźno na plac Beauvau. Nazajutrz nieprzyjmował minister. Na trzeci dzień, skoro go wpuszczono, po parogodzinnem oczekiwaniu, ujrzał się nie przed ministrem, lecz przed Cheminau, siedzącym w żakietce, zupełnie jak u siebie w domu.
— Tak, tak mój kochany, to ja, jestem tu u siebie... Byłbyś i pan także, gdybyś mnie słuchał. Ale nie, tyś się wolał zgubić... Skorzystaj pan z tej nauki!...
— Zdawało mi się... obiecano mi...
— Minister postąpił tak pod przymusem. Pan byłeś ostatnim podprefektem z szesnastego maja, odezwałeś się: „oto jestem ”, a zatem...
Stali jeden naprzeciw drugiego, z jednakowemi faworytami co do długości i kształtu; podrzucając binokle tymże samym sposobem, lecz tak się