Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/244

Ta strona została przepisana.

— W konsulacie przyjmuję zwykle od 2-giej do 4-tej... ale kiedy panie tu jesteście...
Z rękami założonemi na kamizelce, z miną zamożnego negocyanta, słuchał sprawy przy oddalonym huku maszyny parowej, od której trzęsły się szyby i podłoga.
— Cóż mi to panie opowiadacie? Trucizna, wykradzenie — ależ, taką rzecz należało zanieść do teatru Ambigu. Wśród Paryża, mając telefon w mieszkaniu i pracownie oświetlone lampami Edisona, — jakże uwierzyć w podobną awanturę?
Nagle, w ciągu opowiadania, które naprzemian ciągnęły obie kobiety, gdyż pani Ebsen była tak zmieszana, że hrabina musiała jej przyjść w pomoc, Desnos podniósł się z oburzeniem.
— Nie mogę dłużej słuchać... Autheman jest moim bankierem, rzekł. To najbogatszy, najpewniejszy dom... nieskazitelne imie... Takie bezeceństwa nigdy się nie mogą dziać u Authemanów. Wierzaj mi pani, ciągle zwracał się tylko do hrabiny, jak gdyby tamta niegodną była uwagi dygnitarza. Nie bądź echem podobnych oszczerstw. Honor Authemanów, jest honorem całego handlu paryzkiego.
Ukłonił się, gdyż czas jego jest drogi, zwłaszcza też u schyłku dnia i tygodnia.
— Zresztą, zawszem gotów do usług pani hrabiny... W rezultacie — od 2-giej do 4-tej... można się zgłosić do sekretarza Dahrelupe...