Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/246

Ta strona została przepisana.

cej się jeszcze, jak gdyby wczoraj powstała: widziała różową mężateczkę w wizytowej sukni, słyszała śmiech tego niewiniątka, zwierzenia szeptane, jakby starszej siostrze; nareszcie słowa: „pójdę do wujaszka...” Ponieważ długo nie było ich widać, sercem odgadując nagle rzecz całą, znalazła uwodziciela pomiędzy dwojgiem drzwi: podły i godzien wzgardy, jak każdy złodziej, bełkotał w pomięszaniu, blady był, spocony... ręce miał zwieszone i drżące.
Jakie życie wiódł potem jej mąż? w jaki sposób starał się uzyskać jej przebaczenie? Oto przesiadywał ciągle w klubie, albo wśród dziewcząt. Dopiero od sześciu miesięcy, znudzony kochanką, dawną aktorką, utrzymującą obecnie sklep galanteryjny na Avenue de l’Opera, z pokoikiem do romansowania, rzucił się w wir polityki, która jest również składem fraszek, po za którym dzieją się także bezeceństwa i zdrady. Teraz, nęciło go ognisko domowe, stawało mu się potrzebnem dla gromadzenia przyjaciół i zyskiwania wpływów. Nie śmiał o to prosić, ale bardzo pragnął, aby żona na nowo przyjmowała gości i bywała w świecie — żeby zapomniano o tem co zaszło. Ale... to nigdy nie nastąpi, rozłączeniśmy na zawsze!
Po tej gniewnej przysiędze, badała siebie, rozważała swoje nudy, dotkliwą pustkę dni nie dających się już zapełnić nabożeństwem i uczęszczaniem na sławne kazania.