Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/258

Ta strona została przepisana.

Chociaż niechciał przyznać się, jednakże odjazd Eliny, zadawalniał jego miłość własną; nie on jeden był opuszczony. Wspólne nieszczęście zbliżyło go do matki, z którą wznowiły się serdeczne stosunki.
Powracając z biura zachodził na górę po wiadomości, spędzał długie godziny przy kominku, słuchając zawsze jednej i tej samej bistoryi, przeplatanej wybuchami płaczu. W pośród ciszy saloniku, przy dolatującym gwarze z ulicy, szukał on instynktowo Eliny i Babuni w ich ulubionym kąciku; zdawało mu się, iż słyszy wesoły śmiech swojej dziewczynki, tam gdzie obecnie snuły się cienie i zapomnienie, jak zwykle bywa po odjeździe lub śmierci.
W dzień pani Ebsen, nie mogła sama jedna usiedzieć w domu, zawsze po uporządkowaniu swego małego gospodarstwa, wychodziła odwiedzić znajomych, swych dawniejszych gości niedzielnych, którzy cierpliwie słuchali opowiadania o porwaniu córki.
Potem zawsze pozostając pod wpływem swej idée fixe, szła jakby na oślep; w tych razach bowiem człowiek jest gnanym gdzieś bezwiednie, tak jakby ruch mógł powrócić zwykłą równowagę istocie ludzkiej. Snuła się po ulicach, zwiększając liczbę błądzących bez celu po bruku paryzkim, zatrzymujących się przed wystawami, opierających się na poręczach mostów i z jednakową obojętnością przypatrujących się: wodzie co płynie, wywró-