Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/269

Ta strona została przepisana.

z szeroką wstęgą purpurową, na pamiątkę pierwszego pastora, udekorowanego po konkordacie. Rozpościera on promienie po całej świątyni, rzuca różowe cienie na mury, na piszczele organów i kielichy do komunii u stóp kazalnicy, gdzie wszystkie oczy szukają pastora.
Aussandon jest niewidzialny jeszcze; ukryty w ciemnym kąciku, czeka żeby mu serce bić przestało ze wzruszenia, jak zwykle, kiedy przychodzi bronić sprawy samego Boga.
Z tą zdolnością, jaką mają mówcy i aktorzy, rozpoznawania osób będących w sali, zauważył nieobecność Authemana w ławce dygnitarzy, lecz za to napotkał naprzeciwko siebie jakby naturalny punkt do celowania; wyprostowaną postać bankierowej: jej bladą główkę, której natężone spojrzenie pali go magnetycznie z oddalenia.
Tam, w trybunie, ta postać pochylona, poobwijana w czarne woale, to matka, która się stawiła na wezwanie, wzruszona — ach, jak wzruszona! Ona wie, że nareszcie godzina sprawiedliwości wybiła; że dla niej wielki ten mówca wstąpił na kazalnicę, dla niej jest cały ten tłum bogaczy, znakomitości, te szeregi powozów u drzwi i ta błoga muzyka, wraz z którą łzy jej ku niebu się wznoszą.
Dla niej ta ewangelia, którą zaczyna lektor i te cudowne wersety z kazania na Górze, jak lekki wietrzyk, chłodząc jej spieczone powieki: „Błogosławieni smutni, albowiem będą pocieszeni... Błogosła-