Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/27

Ta strona została przepisana.

Ona zaś, jeszcze bardziej wzruszona, odpowiada że ich było za dużo, więc poleciła Romanowi, żeby je wyprawił towarowym pociągiem.
— O! jeżeli Romanowi... — chciał powiedzieć — on z pewnością dobrze to załatwi, lecz łzy niepozwoliły przemówić.
Dieci nie płakały: bo znużyła ich długa podróż; zresztą za małe były, żeby pojmować swą stratę i wiedzieć, jak to smutno, nie módz się odezwać „mamo” do tej, która wszystko przebacza.
O jakże Paryż wydał się ponury tym biednym algierczykom, którzy nagle przeszli od lazurów nieba, słońca, życia dostatniego, do pokoiku na trzeciem piętrze w hotelu przy ulicy Mail, z gołemi, zapleśniałemi ścianami i nędznem urządzeniem. Obiady jadali przy ogólnym stole, pośród nieznanych osób, gdzie nawet mówić nie było im wolno. Jedyną rozrywką, była przechadzka pod parasolem z boną, która żeby nie zbłądzić, nie śmiała puszczać się dalej, jak na plac Zwycięztw.
Ojciec tymczasem szukał bezustannie zajęcia, żeby mieć o czem czekać pomieszczenia w ministeryum.
Jakież to miało być zajęcie?
Kto spędził lat dwadzieścia w administracyi, ten jest wyczerpany i niejako skołowaciały poważną na pozór, a czczą w gruncie pracą, tak że do niczego już nie jest zdolny.
Nikt lepiej od niego nie umiał napisać listu urzędowego, w którym idzie o to, żeby frazesa