Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/272

Ta strona została przepisana.

śmiałych i prostych, takich obrazów natury napełniających nawę balsamiczną wonią. Aussandon przywracał Pismu Świętemu tej księdze ludów koczujących i z pod gołego nieba, pierwotny wdzięk i blask.
Jakże piękną wzgardą ogarnął, niewymieniając go, stowarzyszenie ewangelistek i wszystkie pobożne instytucye tego rodzaju. Nazywał je naroślami na chrześciańskiem drzewie, pasożytami, co je pożerają.
Ażeby drzewo zachowało siłę i soki, trzeba wyrzynać te naroście. Stary kapłan wyrzyna je też: piętrzy całe stosy publicznych zeznań, scen mistycznych i ekstatycznych, na tych posiedzeniach Aissa-Ouas. Jest ono mniej śmieszne, ale okrutniejsze od sabbatów „Wojska Zbawienia” pokrywającego Paryż afiszami olbrzymiemi stawiającego na chodnikach ulic młode dziewczęta, przyodziane całe w reklamy i rozdające je arkusz po arkuszu.
Naraz z gestem szerokim i śmiałym, jak gdyby chciał sięgnąć po za kazalnicę i świątynię, rozedrzeć kamienne sklepienie i tajemnicę obłoków, — zawołał:
„Boże dobry, Boże miłosierny, pasterzu ludzi i gwiazd! Patrz, jak komiczną karykaturę robią z Twej boskości na wizerunku swoim. Chociażeś się zaparł i wykląłeś ich w Twem kazaniu na Górze, pycha fałszywych proroków i kupczących cudami, popełnia ciągle zbrodnie w Twojem Imie-