Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/287

Ta strona została przepisana.

Odpowiedział ши głos Romana, ochrypły, cichy i smutny...
Roman w Paryżu i o tej godzinie!... Cóż się znowu stało?
Oto co się stało:
Zawiadomiony tegoż ranka o swem wydaleniu, za nieakuratność w służbie, dozorcy tamy czemprędzej pobiegł do Zarządu Dróg i Mostów, myśląc że to jakaś pomyłka, lecz żadnych mu tam nieudzielono wyjaśnień.
Nieakuratność w służbie i Baraquin na jego miejscu. Można sobie wyobrazić jak regularnie pójdzie służba.
Lorie miał pewne nazwisko na końcu języka, lecz Roman go uprzedził:
— Wszystko to przez Autbemanów... źli to ludzie, gorsi od artylerzystów...
Od niejakiegoś czasu, wojna była wypowiedziana, pomiędzy pałacem i tamą. Nawet mały Mikołaj, polując na Maurycego, odważył się wejść na nieprzyjacielskie terytoryum i tak został zbity przez Sylwanirę, że cały tydzień nie mógł poruszyć ani ręką, ani nogą.
Ztąd wynikła sprawa przed strażą wiejską, z rozkazu sądu w Corbeuil, lecz to nie był występek służbowy że strony dozorcy tamy, mniej zmartwionego utratą posady, niż myślą o rozłączeniu się z żoną.