pobłażliwe zdania, zamiast uspokajać, rozdrażniały spierające się strony.
Siedząc w ciemnym kąciku, ażeby ukryć swe łzy, niema i nieruchoma, jak te szeregi małych świętych, których zrezygnowane profile, odbijały się na białej ścianie, pani Ebsen smutno rozmyślała nad błahością różnicy wyznań, kiedy ludzie posługują się niem do złych i niesprawiedliwych czynów. Jak śród snu ciężkiego, przysłuchiwała się piorunującym słowom Magnabos’a zapowiadającego, iż nastąpił czas zniesienia wszelkich przywilejów, ponieważ już się przeżyły.
Magnabos mylił się.
Pośród walących się starych przywilejów, pozostał jeden nienaruszonym, starczący za tamte wszystkie; tyrania wyższa nad prawa i rewolucye, wzrosła przez zniszczenie dokoła niej poczynione; jest to: bogactwo, prawdziwa siła tegoczesna, równająca wszystko bezwiednie i bez wysiłku. O! bez najmniejszego wysiłku.
Biedna matka zmuszona ukrywać się jak zbrodniarka, wydalony z posady dziekan i poczciwy Roman, tak haniebnie wypędzony z tamy, niedomyślają się nawet jak dalece Authemanowie nieprzyczyniali się do ich nieszczęścia.
Wszystko to się dokonało po za nimi, bez ich wiedzy, naturalną mocą rzeczy, przewagą pieniędzy, ogólnem płaszczeniem się przed bożyszczem. I podczas, kiedy się dokonywają te nizkie i okrutne sprawy w ich imieniu, oni sami pędzą żywot
Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/293
Ta strona została skorygowana.