Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/299

Ta strona została przepisana.

Gabryela, niegdyś musiała gruchać miłośnie, wzdychać przy śpiewie i słówkach zalotnych, w takie wieczory jak dzisiejszy, kiedy brzęczą pszczoły i rozchodzą się wonie ciepłych powiewów.
Dla Joanny Autheman, ten kącik był prostem obserwatoryum. Gdy nie była w Ustroniu na rozmowie z Bogiem, ztam tąd pilnie śledziła przez gałęzie porządek domowy, regularną linię szpalerów grobowych, kwater kwiatowych i ogród warzywny, na grzędach którego wzdłuż błyszczały szklanne klosze.
Służba wiedziała o tem i kiedy „Pani była pod drzewem”, w pałacu szło wszystko dokładniej i surowiej jak zwykle.
— Dusza łaknąca połączyć się z Bogiem, winna zapomnieć o wszystkich rzeczach stworzonych, o wszystkich znikomych istotach.
Ten zimny głos żony, dolatuje do ucha bankiera, wchodzącego po krętych stopniach.
Odpowiada jej szlochanie Watsonowej; biedna kobieta, wróciła z misyi, jeszcze więcej wzburzona, zbolała niż kiedykolwiek, z niewygasłą pamięcią o dzieciach, odzywającą się w jej sercu.
Joanna się oburza i łaje, bynajmniej niewzruszając się jej łzami, albowiem Chrystus udzielił jej: dar siły.