Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/306

Ta strona została przepisana.

ryety Briss, która ujrzawszy się bez grosza, wyjechała na Podole.
Pani Ebsen, wyczerpawszy swe oszczędności, zmuszoną także była objąć niektóre z dawnych lekcyj.
Było to dla niej rozrywką w ciągu dnia; ale w długie wieczory, prawie żałowała burzliwej przyjaciółki, szczególnie od czasu choroby Magnabos’a. Mówca pogrzebowy, przeziębiwszy się na ostatnim pogrzebie, dręczony był gorączką katarową i kaszlem, od którego trzęśli się bożkowie na swych płótnach.
Nie wolno mu było mówić i pani Magnabos, ciągle pracując, zmuszoną była znosić zły humor chorego męża, wściekającego się na myśl, że bracia umierają i grzebią ich bez niego.
Smutek, nic tylko smutek... Pani Ebsen sie działa w swej ciupce przed szczeliną muru, coraz bardziej zagłębiającą się. Myśl o córce jeszcze wszechwładniej ją opanowała od czasu, kiedy się przestała lękać zamknięcia między waryatkami. Pytała wciąż:
— Gdzie ona? Co robi?
Nie odbierając listów, odczytywała dawne, tak okrutnie zimne, szczególniej karta pocztowa otwarta, na wierzchu której, napisała: Ostatni list mego dziecka. I z tego byłaby teraz uradowana, z jednego wiersza, nawet z jednego słowa: Elina.
Brakowało jej także Lorie’go, który pojechał przed kilku dniami do Amboise, dla objęcia spad-