Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/307

Ta strona została przepisana.

ku po Gailleton’ach, zmarłych jedno po drugiem, w ciągu dwóch tygodni.
W czasie jego nieobecności, chodziła sama ukradkiem dowiadywać się u matki Blot, czy nie ma jakich wiadomości; lecz długo tam nie pozostawała, bała się wstąpić do swego mieszkania, a nawet uścisnąć Maurycego i Fanny, pozostałych w Paryżu z Sylwanirą. Lękając się ciągle jakiej zasadzki, po dziesięć razy patrzyła dokoła siebie na pustej całkiem ulicy.
Pewnego dnia, kiedy otworzyła drzwi, z tem wiecznem pytaniem: „Czy nie ma nic dla mnie? matko Biot” — odźwierna przyskoczyła z twarzą ożywioną:
— Owszem, owszem, córka pani jest na górze. Tylko co przyjechała.
Zkąd wzięła siłę, by wejść na wschody, zakręcić klucz, pozostawiony w zamku i dowlec się do salonu?
— Moje dziecko! moja córka!
Porwała ją w objęcia, po cichu zraszała włosy jej łzami, nic nie mówiąc. Elina zaś poddawała się-uściskom blada, zimna i okropnie wynędzniała; w czarnym, słomianym kapeluszu i wstrętnym, fałdzistym waterproof.
— Ach! moja śliczna Linetka — szeptała matka, odsuwając się nieco, aby się jej przypatrzyć — ach! cóż oni z niej zrobili.
I znów się jej rzucała na szyję, oddychając ciężko, jak topielec, chwytający powietrze i życie.