Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/312

Ta strona została przepisana.

„Odzyskałaś pani Dziecko. Sądzę, gdyby wśród radości bez granic było jej i dla mnie trochę, napisałabyś o tem. Ale pragnę, byś pani wiedziała i uwiadomiła ją, że Serce moje w niczem się nie zmieniło i że moje dzieci dotąd matki nie mają”.
Oto odpowiedź pani Ebsen, naiwna, tkliwa, z cudzoziemska napisana:
„Lorie, mój przyjacielu, jest to zarazem moje i nie moje dziecko. Słodka i uległa, gotowa na wszystko, o co ją prosić, lecz zimna, obojętna, jak gdyby się w niej jakaś struna zerwała. To serce jej wstrzymane w biegu. Czasami biorę ją, trzymam ją przyciśniętą do siebie, ażeby ją swem ciałem rozgrzać. Wołam ją: ciebie jedną mam tylko, drogie dziecko moje. Cóż warte życie bez wzajemnego uczucia? Ona nie odpowiada, albo też mówi, że się trzeba kochać w Bogu i że zbawienie duszy powinno być jedynym dla nas celem. — To jedno ją zajmuje i cały czas schodzi u nas na modlitwach, na czytaniu religijnych książek.
„W pierwszych dniach odwiedziła wszystkich naszych znajomych, wszędzie się pokazała; ale teraz nie przychodzi i nawet nie wspomina o lekcyach. Nie wiem co zamyśla czynić, a tymczasem pracuję za dwie, ale cóż to szkodzi, mam dwadzieścia lat, odkąd ona tu jest.
„Pańskie sprawy także źle stoją. Po odebraniu twego listu, poszłam do Fanny, której nie widziała. Spodziewałam się, iż poruszy się jej serce, na widok wdzięku tego dziecka, jej minek, włosków