Strona:PL A Daudet Ewangelistka.djvu/328

Ta strona została przepisana.

ojca. Z początku śmiała się serdecznie ze swego portretu, doskonale skreślonego, lecz w miarę jak się posuwał dalej, ustawała w śmiechu, zwłaszcza też gdy doszedł do rozczulającej sceny śmierci babuni, gdy stanął na własnych jej słowach do córki powiedzianych: prawda, że się nigdy nierozstaniemy”, wzruszenie biednej kobiety było tak wielkie, że wyrywając feljeton z rąk ucznia, zawołała:
— To boli! dosyć! resztę w domu przeczytam, Przykro mi, że nie mogę podać prawdziwego nazwiska tej nieszczęśliwej matki, możeby znalazła pomoc i współczucie u niejednej z naszych czytelniczek. Autor tylko mógłby ją wymienić, ale tego nie uczyni. Ta kobieta pełna godności w swem nieszczęściu, chce pozostać nieznaną, cichą męczenniczką. Czy zachowała nadzieję ujrzenia córki? Trudno o tem wyrokować. Widziałem ją u Daudet’a, schylona nad gramatyką, oddana obowiązkowi, nieczuła na wszystko dokoła. Stanęła już na tym stopniu, kiedy długie cierpienia, czynią z człowieka jakąś istotę niższego rzędu; już niedrga pod powtarzającemi się razami Przeznaczenia, jak bydle robocze pod kijem parobka. — Wielka faza boleści przeszła: pani Ebsen już nie ma łez do przelewania, wypłakała ona wszystkie