U pań Ebsen, Babunia siedząc przy swoim oknie, pilnie śledziła każde poruszenie sąsiadów z dołu: Dla tej wiecznie zajętej szydełkową robotą staruszki, której trzęsące się ręce gubiły oczka i upuszczały ciągle Andersena na ziemię, ulica służyła za jedyną rozrywkę. Ale się tam niewiele ludzi snuło, czasami tylko przeszedł dozorca szpitalny w białych epoletach, uczeń w haftowanym kołnierzu, albo dwie siostry miłosierdzia w kornetach ze skrzydłami. Ponieważ jednak wszystkie te codzień się ukazujące postacie bynajmniej nie budziły ciekawości, przybycie państwa Lorie było pożądanem urozmaiceniem.
Babunia znała godziny biurowe ojca, wiedziała kiedy sługa chodzi na miasto i w które dnie zjawi się człowiek z koszem. Najwięcej zajmowała staruszkę dziewczynka, kiedy zziębnięta tuliła się do swej opiekunki, lub też skakała przez kałużę, cienkiemi nóżkami, w krótkiej sukience.